Wiem jak się teraz czujesz.
Ja też jej nie lubię, a on mnie wkurza.
Możemy działać razem. Możemy ich zniszczyć.
Co ty na to?
Przyjaciel.
Patrzył na list przez dobre kilka minut. O co tu chodzi? Jaki "Przyjaciel"? Może ktoś się z niego nabija? Ale kto? Nikt nie wiedział co on czuje. Nikt nie wiedział co myśli... A ten list przyszedł akurat gdy myślał, by JĄ skrzywdzić... Szybko napisał odpowiedź:
Kim jesteś? Jeśli chcesz mi pomóc, najpierw muszę cię poznać.
Schował do koperty i przywiązał ją do nóżki sowy, która od razu wyleciała przez okno. Ron z powrotem opadł na łóżko i już po chwili chrapał głośno.
~*~
Następnego dnia Hermiona wstała bardzo wcześnie. Zeszła do pokoju wspólnego i usiadła w wygodnym fotelu otwierając książkę. Słońce powoli wznosiło się do góry coraz bardziej oświetlając pokój. Zapowiadał się piękny dzień.
- Cześć, szlamciu. - Draco schodząc po schodach zauważył dziewczynę i uśmiechnął się szyderczo.
Hermiona nawet nie podniosła głowy znad książki zupełnie go ignorując. Jak ona śmie? Pomyślał i usiadł na podłodze naprzeciw dziewczyny.
- Co to za książka? - Zagadnął zerkając na okładkę. - Na prawdę chce ci się to czytać? - Wyrwał jej opasły tom i spojrzał na ilość stron.
- Oddaj mi książkę. - Powiedziała spokojnie, ale w głębi jej oczu dostrzegł narastającą frustrację. Nie mógł przegapić takiej okazji. Niby przez przypadek wypadła mu zakładka, a potem wstał i uniósł książkę do góry. - Weź ją jeśli chcesz. - Uśmiechnął się arogancko, a w oczach pojawił się złośliwy błysk. Hermiona w myślach policzyła do dziesięciu, próbując się uspokoić.
- Oddaj mi ją. - Teraz już warknęła.
- Przecież mówię, że możesz ją sobie wziąć! - Zrobił minę niewiniątka i jeszcze wyżej podniósł rękę. Dziewczyna spojrzała na niego i stwierdziła, że jest od niej wyższy. Prawie o głowę! Żeby dosięgnąć książkę musiałaby podskoczyć, a tego na pewno nie zrobi! Nie zbłaźni się przed ślizgonem. Podniosła głowę do góry, odwróciła się na pięcie i ruszyła do dziury pod portretem. Draco od razu ruszył za nią.
- Co sie śtało? - Zapszydził naśladując szczebiotanie dziecka. - Niasia Pani Cio To Wsistko Wie nie umie odebrać ksiąźki koledze? - Hermiona nic nie odpowiedziała, tylko przyspieszyła kroku. Czuła jak palą ją ze złości policzki. - No co Granger? Nie masz pomysłów jak mi odgryźć? - Dziewczyna stwierdziła, że nie ma ochoty na śniadanie, więc skierowała się do lochów. Jako pierwsza miała być lekcja eliksirów ze Snapem, która zaczynała się za 5 minut. Zaczęła schodzić po schodach, a Malfoy za nią.
- No co szlamciu? Zabrakło ci języka w gębie?
- Nie, tylko szkoda mi strzępić go na takich bałwanów jak ty. - Warknęła i skręciła w korytarz prowadzący do klasy nauczyciela eliksirów.
- Oho! Nasza mała Mądrala wreszcie się odezwała!
- Malfoy jakim ty jesteś egoistycznym, wrednym i zadufanym w sobie dupkiem! - Wydarła się na niego, nie zwracając uwagi na Snape, który patrzył na nich zdziwionym wzrokiem.
- A ty jesteś rozkapryszoną, przemądrzałą szlamą, którą uwielbiam denerwować. - Posłał jej obleśny uśmiech.
- Ty.. Ty mały, nędzny...
- Ykhm... - Nie zdążyła dokończyć, ponieważ przerwał jej profesor Snape. - Widzę, że jesteście bardzo rozgadani. - Hermona rozejrzała się i zobaczył, że znajduje się w klasie, obserwowana przez uczniów. - I to tak, że nie robicie sobie nic z tego, że spóźniliście się i jeszcze przerywacie mi lekcję. - Na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech. - Macie szlaban. Obydwoje macie się stawić w moim gabinecie o 17.00.
- Ale panie profesorze...
- Dobrze, więc szlaban wydłuża się wam na cały tydzień, a Gryffindor traci 5 punktów dzięki pannie Granger. Siadać! - Powlekli się na swoje miejsca łypiąc na siebie spode łba.
- Dzisiaj będziemy pracować nad eliksirem szczęścia. Dlatego podzielę was na pary. JA was podzielę Weasley. - Powiedział to, ponieważ Ron już dosiadał się do Harry'ego. - Podzielę was tak, żebyście nie byli w parze z osobą z waszego domu. Przykładem będzie panna Granger i pan Malfoy. - Usta wykrzywił mu obleśny uśmiech. - Dalej, Potter. Ty będziesz z panna Parkinsos. Weasley z Goylem. Dean z Crabbem... - Kiedy już wszystkich podzielił kazał im usiąść razem. Hermiona postawiła swój kociołek i zaczęła kłaść na stół potrzebna składniki. W tym czasie Draco już zaczynał siekać dżdżownice na malutkie kawałki. Miona wlała pół szklanki soku z czyrakobulwy i wrzuciła skrzydła chrabąszcza.
- Nie! - pisnęła i wyrwała Malfoyowi łyżkę. - Źle to robisz! Tu jest napisane "zamieszaj pięć pełnych obrotów zgodnie z ruchem zegara"!
- Nie wymądrzaj się. - Warknął chłopak z powrotem biorąc łyżkę.
- Nie robiłabym tego gdybym widziała, że robisz dobrze.
- No tak, zapomniałem, że jestem w parze z Tą Co Wszystko Wie!
- Skończ! Po prostu nie umiesz się przyznać, że robiłeś źle!
- Zaraz Gryffindor straci kolejne punkty, Granger. - Usłyszała zimny głos tuż za plecami. - Nie gadać tylko do roboty! - Nadąsana do końca lekcji nie odezwała się do partnera. Kiedy rozległ się dzwonek, napełniła kolbę wywarem i podpisała ją, odnosząc nauczycielowi.
- Granger, Malfoy! Dzisiaj o 17.00! - Zawołał Snape kiedy opuszczali lochy.
- Co sie śtało? - Zapszydził naśladując szczebiotanie dziecka. - Niasia Pani Cio To Wsistko Wie nie umie odebrać ksiąźki koledze? - Hermiona nic nie odpowiedziała, tylko przyspieszyła kroku. Czuła jak palą ją ze złości policzki. - No co Granger? Nie masz pomysłów jak mi odgryźć? - Dziewczyna stwierdziła, że nie ma ochoty na śniadanie, więc skierowała się do lochów. Jako pierwsza miała być lekcja eliksirów ze Snapem, która zaczynała się za 5 minut. Zaczęła schodzić po schodach, a Malfoy za nią.
- No co szlamciu? Zabrakło ci języka w gębie?
- Nie, tylko szkoda mi strzępić go na takich bałwanów jak ty. - Warknęła i skręciła w korytarz prowadzący do klasy nauczyciela eliksirów.
- Oho! Nasza mała Mądrala wreszcie się odezwała!
- Malfoy jakim ty jesteś egoistycznym, wrednym i zadufanym w sobie dupkiem! - Wydarła się na niego, nie zwracając uwagi na Snape, który patrzył na nich zdziwionym wzrokiem.
- A ty jesteś rozkapryszoną, przemądrzałą szlamą, którą uwielbiam denerwować. - Posłał jej obleśny uśmiech.
- Ty.. Ty mały, nędzny...
- Ykhm... - Nie zdążyła dokończyć, ponieważ przerwał jej profesor Snape. - Widzę, że jesteście bardzo rozgadani. - Hermona rozejrzała się i zobaczył, że znajduje się w klasie, obserwowana przez uczniów. - I to tak, że nie robicie sobie nic z tego, że spóźniliście się i jeszcze przerywacie mi lekcję. - Na jego twarzy wykwitł złośliwy uśmiech. - Macie szlaban. Obydwoje macie się stawić w moim gabinecie o 17.00.
- Ale panie profesorze...
- Dobrze, więc szlaban wydłuża się wam na cały tydzień, a Gryffindor traci 5 punktów dzięki pannie Granger. Siadać! - Powlekli się na swoje miejsca łypiąc na siebie spode łba.
- Dzisiaj będziemy pracować nad eliksirem szczęścia. Dlatego podzielę was na pary. JA was podzielę Weasley. - Powiedział to, ponieważ Ron już dosiadał się do Harry'ego. - Podzielę was tak, żebyście nie byli w parze z osobą z waszego domu. Przykładem będzie panna Granger i pan Malfoy. - Usta wykrzywił mu obleśny uśmiech. - Dalej, Potter. Ty będziesz z panna Parkinsos. Weasley z Goylem. Dean z Crabbem... - Kiedy już wszystkich podzielił kazał im usiąść razem. Hermiona postawiła swój kociołek i zaczęła kłaść na stół potrzebna składniki. W tym czasie Draco już zaczynał siekać dżdżownice na malutkie kawałki. Miona wlała pół szklanki soku z czyrakobulwy i wrzuciła skrzydła chrabąszcza.
- Nie! - pisnęła i wyrwała Malfoyowi łyżkę. - Źle to robisz! Tu jest napisane "zamieszaj pięć pełnych obrotów zgodnie z ruchem zegara"!
- Nie wymądrzaj się. - Warknął chłopak z powrotem biorąc łyżkę.
- Nie robiłabym tego gdybym widziała, że robisz dobrze.
- No tak, zapomniałem, że jestem w parze z Tą Co Wszystko Wie!
- Skończ! Po prostu nie umiesz się przyznać, że robiłeś źle!
- Zaraz Gryffindor straci kolejne punkty, Granger. - Usłyszała zimny głos tuż za plecami. - Nie gadać tylko do roboty! - Nadąsana do końca lekcji nie odezwała się do partnera. Kiedy rozległ się dzwonek, napełniła kolbę wywarem i podpisała ją, odnosząc nauczycielowi.
- Granger, Malfoy! Dzisiaj o 17.00! - Zawołał Snape kiedy opuszczali lochy.
~*~
Mam nadzieję, że wam się podoba ;3 Komentujcie, to na prawdę pomaga! ;**
super, genialne, cudowne
OdpowiedzUsuńpisz dalej i nawet nie myśl o zamknięciu bloga, bo jest genialny i ja nie moge się doczekać następnego rozdziału. codziennie sprawdzam czy nie napisałaś.
Życzenia:
Dużo weny,
Natchnienia wiele,
A motywacje tu dostajesz,
Wena jest,
Więc pisz.
Przyszło natchnienie,
Nie przerywaj pisać.
Motywacja będzie cały czas,
Więc rozdział wstaw
Raz,
Dwa.
Marudzenie:
Za ile będzie kolejny rozdział?
Ja już nie mogę się doczekać!
Wstaw go szybko!!!
pomimo tego że Malfoy bywa wredny to tu już z niego robisz złośliwego prześladowcę. Zmień trochę Malfoya bo czasem nawet było że nie chce mu się tracić czasu na dokuczaniu jej a tu poświęca jej każdą sekundę życia. Na dodatek Hermiona. boże przecież ona jest Gryfonką! Waleczną! Od razu by kazała Draco spadać, dała by mu w twarz, powyzywała i na koniec rzuciła klątwą! Tu jest bardziej przestraszoną ofiarą. Gdyby nie to rozdział byłyby ok. :) życzę weny!
OdpowiedzUsuńSlayne
Super czekam na dalsze losy Dramione :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) masz fajne pomysły i podoba mi się w jaki sposób piszesz :)
UsuńHej! Wpadłam do cb i od razu wspaniałe zaskoczenie- Dramione! Mój ukochany paring <3 Naprawdę świetnie piszesz, też bym chciała tak umieć.
OdpowiedzUsuńP.S
U mnie nowy, dość dylematowy post
Okej. Znowu piszesz " obleśny uśmiech" Nie! U Snape'a jeszcze przejdzie, ale nie u Draco, a na pewno znowu nie w tym momencie. Dobry opis uczuć Rona; ) Ten wątek z przyjacielem jest genialny;) Miona może ignorować Smoka, więc tu się nie czepiam;) Idę dalej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam: )
Snape nie umarł?
OdpowiedzUsuń